środa, 29 stycznia 2014

Akceptacja

Vincent van Gogh, Para butów

Ile trzeba prostoty, by spojrzeć z miłością na but.
 
Nie pytać, gdzie chodził
co deptał
ile razy się potknął.
 
Chcę się tego uczyć do ciebie, Mistrzu.



9 komentarzy:

  1. Akceptacja, taka bezinteresowna, prawdziwa to nierzadko wyzwanie, ale trzeba próbować, w końcu każdy z nas jest inny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Jestem ciekawa, czy znasz jakiś obraz nt. zazdrości, jakkolwiek pojmowanej :)

      Usuń
    2. Kasiu, widziałam grafikę, czarno-biała kobieta z wózkiem, a inne wokół niej z zazdrością patrzą - tzn. ja tak to odebrałam. Szukam tego od dłuższego czasu, bo pamiętam tylko, że autorką była kobieta, polka, sztuka współczesna, ale nie znałam jej innych obrazów i nie potrafię sobie przypomnieć kto to :(

      Usuń
  2. Miłość i akceptacja tego czym - kim się jest i dążenie do tego by stawać się lepszym!
    Całe życie się uczymy, niech nasza nauka będzie owocna :)
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco i dziękuję za odwiedziny, ciepłe słowa i czuj się zawsze zaproszona do mnie :)
    PS. Ten obraz i stan butów przypomina mi moje pielgrzymkowe - zniszczona ale moje ulubione :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością - tyle kilometrów przebytych - van Gogh by miał co malować (on się lubował w butach :-)

      Usuń
  3. Piękny obraz. Przepiękna myśl.
    Buty kojarzą mi się z synem marnotrawnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś eNNko :-)
      To ciekawe skojarzenie - dla mnie odległe, ale jak już pisałam, lubię poznawać myśli innych :-)

      Usuń
    2. Jestem i zaglądam. Ale rzadziej piszę :-)
      To skojarzenie przez TEN OBRAZ,
      a tutaj w zbliżeniu: KLIK

      mimo że buty nieco inne, to jednak skojarzenie nadal jest w głowie....

      Usuń
    3. Faktycznie :-) Rembrandt! :-)))

      Usuń