piątek, 24 stycznia 2014

Kryterium wyboru

Kiedy byłam małą dziewczynką, lubiłam siedzieć na murku lub na pomoście (wolałam to drugie) i dyndać nogami.
Siedziałam, dyndałam i pogrążałam się w myślach.
Czasem obserwowałam przechodzących ludzi (lub przepływające łodzie).
Pierwsze studium charakterów.

Te chwile dawały mi siłę.

Swojego męża wybrałam dlatego, że potrafił siedzieć ze mną i zatapiać się w myślach.
Kryterium wyboru dobrałam po mistrzowsku.
Bo dobry to był wybór.

Gustav Klimt, Pocałunek

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jasne, że umiał :DDD
      Nie wspomniałam z premedytacją - o sobie mogę pisać różne dziwne rzeczy, ale o tak dystyngowanej personie o nazwie Mąż to się nie godzi ;-)

      Usuń
    2. No ale fakt dyndania jest niezwykle ważny, mogłaś wiec odstąpić od reguły :)))

      Usuń
    3. Wspominałam kiedyś, że ja mocno trzymam się zasad ;-)))
      Masz rację - dyndanie jest tu kluczowe, dobrze, że wyniknęło w komentarzach :-)

      Usuń
  2. "Pocałunek" Klimta poznałam u Agai. Zrobiła taką zakładkę. Niesamowitą zresztą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym zobaczyć tą zakładkę... :)

    OdpowiedzUsuń