czwartek, 23 stycznia 2014

Sobą być...



Mam brata. Młodszy o parę lat. Wyglądało na to, że ma w głowie poukładane, że rozróżnia biel od czerni. Jakiś czas temu pogubił się, pogrążył w szarości, zarzucił nawet kontakty z rodziną na rzecz przypodobania się to temu to owemu. Obecnie jakby się odnalazł. Odrzucił niedawne życie. Ze mną widuje się często, ale... nie jest sobą. Gra. Wszystko co mówi, opowiada, robi, to po to, by  się wywrzeć wrażenie, by pokazać, że jest zabawny, poukładany, sklejony...
 
Ruda Dama odkąd pamięta starała się nie grać. Starała się być sobą nawet wtedy, gdy to wiele kosztowało, gdy była sama na przeciw wszystkim innym pragnącym narzucić zdanie w imię "solidarności grupowej", "zgranej klasy"... Bolało, kosztowało... czasem nawet wymiernie i materialnie.
Ale było warto. Ruda Dama ma niewielu, za to prawdziwych, przyjaciół. Żyje w zgodzie ze sobą, ze spokojem może spojrzeć na siebie w lustrze.
 
I teraz Ruda Dama sama sobie zgotowała kolejną próbę. Od wczoraj, od pierwszych słów umieszczonych tutaj, zastanawiam się, czy mam na tyle odwagi, by pisać o tej prawdziwej Rudej, czy ktoś, kto postawi swą wirtualną stopę w Rudym Świecie zrozumie, przyjmie, nie będzie pochopnie oceniał, czy znów jej nie dołoży... Mogę pisać, by dobrze się czytało, ślizgać się po powierzchni i udawać silną, mądrą, poukładaną, kobietę bez zmazy i skazy... Czy to jednak ja? Prawdziwa Ruda jest nie jest idealna, ma swoje słabości, trafia głową w mury nie do przebicia, ponosi porażki i o nich też chce pisać.
 
Blogowy Świecie jaki jesteś? Prawda tu czy marketing stoją na piedestale?

6 komentarzy:

  1. Ja jestem sobą, nie udaję, kłamstwo zawsze wylezie i uważny czytelnik wyłapie że coś nie gra.
    I w życiu i na blogu hołduję prawdzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając Twojego bloga to da się wyczuć. Dla mnie to bardzo ważne.
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za odwiedziny:-) To miłe szalenie :-)

      Usuń
  2. Zaszczycona faktem, że Ruda Dama dołączyła do czytelników obserwujących mojego bloga, pozwolę sobie podzielić się swoim skromnym doświadczeniem i płynącą z niego drobną refleksją na temat blogowania.
    Nie jestem wprawioną, rasową blogerką. Raczej nazwałabym siebie "narzeczoną przy okazji blogującą". Ale przez ten niemal rok w sieci sporo się nauczyłam. I prawdę mówiąc, zastanawiam się, czy odkrywanie pełnej prawdy o sobie jest bardziej aktem odwagi czy raczej ryzykanctwa połączonego z lekkomyślną naiwnością.
    Nie chodzi o kłamanie, wygładzanie swojego wizerunku, czy kreowanie siebie na idealną. Ale myślę, że warto w tym wszystkim zachować zdrowy rozsądek. Może czasem nie odkrywać wszystkiego, może pewne rzeczy przemilczeć, a inne postawić w centrum uwagi... Być ostrożnym. Bo będą pochopnie oceniać, będą nieraz dokładać, zawsze się znajdzie ktoś, kto Cię kompletnie nie zrozumie i będzie chciał Ci za wszelką cenę udowodnić, że to on wie lepiej i zna Cię na wylot, bardziej niż Ty sama.
    Nie mniej jednak, pisanie w sieci ze świadomością, że dziesiątki obcych ludzi każdego dnia Cię czytają przynosi mnóstwo satysfakcji i tego Ci życzę. Wszystkiego dobrego i (mam nadzieję) do przeczytania! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie i bardzo się cieszę z odwiedzin. Wpadłam dziś na Waszego bloga, wcześniej go nie znałam, trochę poczytałam i uważam, że to piękne, że dzielicie się Waszym szczęściem przeżywanym tak "niemodnie". Do tego potrzeba odwagi i by tak kroczyć i by o tym pisać. Bardzo chcę Wam towarzyszyć :-)
      Bloger ma to do siebie, że może pisać, o czym chce i sam decyduje o tym, co pisze, ile pisze itd. To jego prawo, gdzieś tam jednak wyczuwam jakąś kreację, o tym była moja refleksja i o tym, czy ja też chcę się jakoś kreować, czy chcę być szczera ze swoimi poglądami - bliskimi Twoim - tak sobie gdybałam i chyba nie udało mi się dokładnie wyrazić;-) To nie takie proste, jak się wydaje, gdy się czyta ;-) Do kreacji siebie w sumie też każdy ma prawo, bo można pisać i fikcyjnego bloga.
      I masz rację, trzeba być ostrożnym, bo wiele osób i tak wie lepiej, co chciało się powiedzieć lub jakim się jest. Rozumiem, że Wy tego doświadczyliście, no ale czegóż się spodziewać, jak macie odwagę żyć normalnie a nie nowocześnie :-) Dziękuję, że podzieliłaś się swoim doświadczeniem. To bardzo cenne uwagi.
      Mnie póki co niewiele osób czyta, a już to sprawia swoistą frajdę. Wierzę, że będzie to dobra przygoda.

      Usuń
  3. no to.... nadrabiam... bo widzę, że mam zaległości spore ;-)

    OdpowiedzUsuń