Dokładnie.
Z pietyzmem.
Bez gwałtownych ruchów.
Wznosimy.
Wierzymy, że będzie stał.
Wystarczy chwila...
Zinaida Serebriakova, Domek z kart |
Tak właśnie stało się w życiu autorki tego obrazu, szczęśliwej żony, matki czwórki dzieci.
W jej życie wkroczyła Rewolucja Październikowa, podczas której zmarł jej mąż (obraz powstał po jego śmierci). Pozostała sama z dziećmi. Nie było łatwo, tym bardziej, że w swojej sztuce nie propagowała ideologi narzuconej przez państwo.
Pięć lat po śmierci męża, zostawiwszy dzieci pod opieką matki, wyjechała na artystyczne zaproszenie do Paryża. Niestety władze nie pozwoliły jej na powrót do kraju. Została rozłączona z dziećmi. Dwoje młodszych udało jej się sprowadzić do Francji. Ze starszymi spotkała się dopiero za 36 lat...
Dobrze, że będzie stał choć przez chwilę...
OdpowiedzUsuńtrudne to...
UsuńWzruszająca historia, ale życie takie układa. Cały czas musimy się uczyć wznosić na nowo kruchy gmach szczęścia!
OdpowiedzUsuńObyśmy potrafili i wiedzieli skąd czerpać siły... :)
UsuńI jak to często nas samych dotyka, choć nieraz w zupełnie innym kontekście.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Ruda Damo, za ten wpis z całego serca :***
Jagienka
Jagienko, myślałam o Tobie publikując to (od dawna był napisany i tak wyszło, że teraz przyszła na niego pora). Buziaki
UsuńKiedy coś budujemy często nie wiemy co z tego wyjdzie
OdpowiedzUsuńczy twierdza czy domek z kart
zwłaszcza kiedy budujemy z drugim człowiekiem
i ja człowiek i inni ludźmi są... tak, nie jest to proste...
Usuńkoszmar.... :(
OdpowiedzUsuńnawet ciężko wyobrazić sobie, jak oni cierpieli...
UsuńRozłąka ...aż wolę nie myśleć ..
OdpowiedzUsuń