piątek, 31 stycznia 2014

Siłaczka

William Turner, Glacier and source of the Averon, Going up to the Mer de Glace

Zawsze podziwiam  cię, Sosno,
że rośniesz tam, gdzie człowiek boi się stać.
Wiatr wykrzywił twe ramiona.
Burze potargały twoje włosy.
Korzenie z trudem zakotwiczają się w ziemię.
Trwasz.

Dla wielu jesteś symbolem słabości.
Dla mnie jesteś siłaczką.

Najważniejsza podróż

William Turner, Yacht approaching the coast

Chciałabym popłynąć za horyzont.
Odwieczna tęsknota...

Coraz bardziej jestem gotowa do drogi.

czwartek, 30 stycznia 2014

O poprawianiu nastroju

Ruda Dama myśli nad czymś delikatnym, co jest jej potrzebne, gdy smutno i ponuro, żeby poczuć się lepiej, czyli nad tematem trzeciego wyzwania fotograficznego. Bardzo ciekawe interpretacje fotograficzne już tam są.
 
Rudej Damie zdjęcia znów wychodzą tak sobie, więc nastrój poprawiło wyciąganie z pamięci adekwatnych obrazów...
Pomyślała sobie, że wiele propozycji, niekoniecznie delikatnych w dotyku, w swojej twórczości ujął pan Edgar Degas. Choć żył jakieś 100-150 lat temu, przedstawił metody, które może wziąć pod uwagę i współczesny odbiorca.
 
Komu nie poprawi nastroju ciekawa rozmowa lub choćby zwyczajna pogawędka z życzliwą osobą...
 
Edgar Degas, Rozmowa



...albo sprawienie sobie jakiegoś małego drobiazgu:
 
Edgar Degas, U modystki
Można wybrać się do fryzjera...
 
                                                              Edgar Degas, Przy czesaniu włosów
 
...lub na lekcję tańca:
 
                                                               Edgar Degas, Lekcja tańca
 
Jeśli ktoś nie lubi wytrawnych stylów tanecznych, może potańczyć zwyczajnie - od serca:
 
                                                      Edgar Degas, Trzy rosyjskie tancerki
 
Dla miłośników ekstremalnych wrażeń, jakiś skok może...
 
                                                        Edgar Degas, Miss Lala w cyrku Fernando
 
Zaś amatorów spokojniejszych metod polepszania humoru z pewnością zainteresuje lektura (blogów) podczas zajęć służbowych:
 
                                                    Edgar Degas, Podczas zajęć tanecznych
 
Po dniu tak obfitującym w próby poprawienia sobie nastroju, zaproponujmy jeszcze dwa w jednym...
 
                                                              Edgar Degas, Po kąpieli
 
...czyli kąpiel i filiżankę gorącej herbaty (nie kawy, bo przecież idziemy spać).
 
Czy istnieje ktoś, komu pan Degas nie zdołałby poprawić nastroju?
 

środa, 29 stycznia 2014

Akceptacja

Vincent van Gogh, Para butów

Ile trzeba prostoty, by spojrzeć z miłością na but.
 
Nie pytać, gdzie chodził
co deptał
ile razy się potknął.
 
Chcę się tego uczyć do ciebie, Mistrzu.



wtorek, 28 stycznia 2014

Pragnienia

Bardzo chciałam mieć psa.
Takiego, co zawsze przy mnie,
wiernie.
Ja z nim po ścieżkach dnia.

Życie podarowało mi kota.
Wolał sam nocą żyć.
Indywidualista.

Michał Sawaniuk, Kot Henio na tle lasu

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Biały walc

Andrzej Samulowski, Pejzaż z grudnia


Tańczą.
Wirują na wietrze.
Próbują przedłużyć skok z niebios
kolejnym podrygiem.
Patrzę na nie.
Posypują tęskniącą ziemię.
Wciąż delikatnie.
Ona całą zimę czekała.

Miasto według Rudej Damy

Miałam pomysł na kompozycję...
Na pierwszym planie jakiś przedmiot, wyraźny, a za nim, w tle rozmigotane miasto. Pomysł na przedmiot pojawił się również. Z prozaicznego powodu - nie mogłam opuszczać mieszkania, a to z jeszcze prozaiczniejszych przyczyn - ostatecznie nie udało mi się wcielić go w życie.
 
Dobrze się stało, bo dwa zdjęcia z tą samą koncepcją... i to ostatecznie tak wysoko ocenioną. Mogę tylko pogratulować Autorce, bo zdjęcie wygląda... jak z bajki!
 
Wracając do Rudej - musiałam wykorzystać pozostałe dostępne mi środki, czyli dwa okna wychodzące na szaroburą kamienicę. W takich okolicznościach jestem zadowolona z osiągniętego rezultatu, choć jury to on nie zachwycił - cieszę się z otrzymanych dwóch punktów.
Zdjęcia pozostałych uczestników zabawy wspaniałe i jakże różnorodne. Uwielbiam takie zabawy - można zobaczyć ten sam temat tak wielu oczyma - szczególnie odkrywcze, gdy nie jest się doświadczonym, ani nawet zapalonym, fotografem.

Moja interpretacja:

niedziela, 26 stycznia 2014

Miasto w malarstwie

Miasto budzi się z naszymi marzeniami,
szumem ulic woła mnie.
Miasto budzi się, nie jesteśmy sami.
Daj nam dzisiaj dobry dzień.

Tematem zabawy fotograficznej jest miasto - miejsce, w którym mieszkamy.
Na blogu (za)fotografowani pojawiły się nasze interpretacje fotograficzne.
Zaparły mi dech w piersiach.

Dziś nie mogę przyznać się jeszcze do mojej niezbyt udanej interpretacji, ale mogę  zaprosić do wpatrzenia się w kilka ciekawych obrazów.

Jest  w nich "coś", co chciałabym uchwycić robiąc zdjęcie, ale pozostanie to nadal rudymi marzeniami...
Przedstawiam moje ulubione ujęcia tematu:




Julita Wiench, Miasto deszczowe i cztery gruszki
Julita Wiench, Kwieciszowice
 

Warto rzucić okiem również na wyjątkowe miasto...

                                                       Edward Dwurnik, Kraków niebieski


...oraz na jeden z serii obrazów p. Sętowskiego z motywem miasta, która to seria nie należy do moich ulubionych, jednak uważam, że koncepcja jest szalenie intersująca:

Tomasz Sętowski, Przyszłość w Wenecji 
 


sobota, 25 stycznia 2014

Sobota

W sobotę już od rana
Ruda Dama rozśpiewana
tutaj sprzątnie, tam szoruje
wielką dziurę zaceruje
i przyszyje dużą łatę
na podarte spodnie w kratę.

Wszędzie rudość swą zostawi
kolorami świat zabarwi.

Zdzisław Majrowski, Kompozycja 39

Potem siądzie i do rana
Ruda Dama zaczytana
wnet odpłynie w inny świat...

piątek, 24 stycznia 2014

Kryterium wyboru

Kiedy byłam małą dziewczynką, lubiłam siedzieć na murku lub na pomoście (wolałam to drugie) i dyndać nogami.
Siedziałam, dyndałam i pogrążałam się w myślach.
Czasem obserwowałam przechodzących ludzi (lub przepływające łodzie).
Pierwsze studium charakterów.

Te chwile dawały mi siłę.

Swojego męża wybrałam dlatego, że potrafił siedzieć ze mną i zatapiać się w myślach.
Kryterium wyboru dobrałam po mistrzowsku.
Bo dobry to był wybór.

Gustav Klimt, Pocałunek

Nie tak




Edvard Munch, Krzyk
w "młodości durnej" dokładasz puzzle
misterny obraz

tak, będzie tak!
dam radę
chcę

myślisz, że lejce w rękach masz
pojedziesz dokądkolwiek chcesz

wyciągasz z kalendarza kartek sznur

jesteś
tworzysz obraz
harmonii brak

dysonans

jak ślepiec widziałeś
jak głuchy słyszałeś

jak niemy wołasz
                                                                                 o pokorę






czwartek, 23 stycznia 2014

Penne z sosem bolońskim


Czy własny blog może mieć wpływ na gotowanie? Hmmm...

Ruda Dama lubi gotować i jednym z miejsc, w których znalazła się z wyboru, jest kuchnia. Dziś zaserwowała obiad sztandar. Robi się szybko, wszyscy uczestniczący w obiedzie zajadają i talerze wylizują.  Robiłam to już wiele razy i efekt zawsze spotykał się z uznaniem.

Dziś gotowanie nie przyszło jednak z taką łatwością, jak dotąd. Bo myśli uciekały wciąż w stronę dokonań w innej dziedzinie...
Początkowo było jak zwykle. Normalnie nalałam wodę do garnka. Posoliłam. Włączyłam gaz. Cebulę również pokroiłam zupełnie bez przeszkód i nie uroniłam nawet ani jednej łzy. Wybrałam odpowiednią marchewkę, starłam na tarce, czosnek zmiażdżyłam. Wszystko razem podsmażyłam na patelni. W początkowej fazie przygotowywania tej potrawy czynność podąża za czynnością, więc nie ma czasu na myślenie o czymś innym niż odpowiednie warzywo. Czas na myślenie zaczyna się wtedy, gdy woda na makaron zaczyna wrzeć, warzywa wraz z pomidorami i mięsem skwierczą sobie przyjemnie na malutkim ogniu i zaczynają roztaczać smakowitą woń.
Ruda Dama nasypała makaron do garnka i odpłynęła myślami w stronę bloga. "Zrobię dziś zdjęcie do tego tematu, który chodzi mi pogłowie". Osobowość Rudej, jeśli chodzi o czyny, jest iście ognista, co pomyśli głowa musi być zaraz wprowadzone w czyn. Złapała więc Ruda za aparat i odpowiedniego ludzika (tak, tego z notatki poprzedniej), jęła przystawiać sypialniany stoliczek do lustra w szafie, ustawiła ludzika. "Chyba może być" - pomyślała i zaczęła pstrykać kolejne ujęcia, które to ujęcia,  wychodziły zawsze nie tak. A to noga łóżka wepchnęła się w kadr, a to drzwi również chciały odbijać się w lustrze. Kiedy wreszcie ludzik był sam wraz ze swoim jakże pozytywnym odbiciem, Ruda Dama przypomniała sobie o... gotującym się makaronie i pykającym na wolnym ogniu sosie. Porzuciła, jak niektóre Damy mają w zwyczaju, swój obiekt dotychczasowego zainteresowania i poczęła zajmować się makaronem, który zmiękł aż nadto. Sosu na szczęście nie trzeba było reanimować.
"Uff" - odetchnęła z ulgą Ruda Dama i powróciła czym prędzej do kadrowania. "Chyba mam to wreszcie" - pomyślała Ruda przy około trzydziestym ujęciu - "zaraz, zaraz tą wypowiedź gdzieś już słyszałam..." Myśląc, gdzie też to słyszałam, udałam się do kuchni, nadal nie mogąc przypomnieć sobie pochodzenia wspomnianych słów,  połączyłam makaron z sosem oraz potarłam ser. I już, już miałam wstawiać do piekarnika, gdy zdałam sobie sprawę, że nie dodałam niezbędnych, jak dla mnie, przypraw do tej potrawy - bazylii i oregano. I tak z penne z sosem bolońskim nie wyszedł mi o mały włos kompletny klops. Ruda głowa nie załamuje się bez walki. Oregano i bazylię dodałam post faktum. Efekt?
 
Gdyby nie blog, wiedziałaby o akcji ratunkowej tylko Ruda Dama. A więc cicho sza... Plizzzz

Sobą być...



Mam brata. Młodszy o parę lat. Wyglądało na to, że ma w głowie poukładane, że rozróżnia biel od czerni. Jakiś czas temu pogubił się, pogrążył w szarości, zarzucił nawet kontakty z rodziną na rzecz przypodobania się to temu to owemu. Obecnie jakby się odnalazł. Odrzucił niedawne życie. Ze mną widuje się często, ale... nie jest sobą. Gra. Wszystko co mówi, opowiada, robi, to po to, by  się wywrzeć wrażenie, by pokazać, że jest zabawny, poukładany, sklejony...
 
Ruda Dama odkąd pamięta starała się nie grać. Starała się być sobą nawet wtedy, gdy to wiele kosztowało, gdy była sama na przeciw wszystkim innym pragnącym narzucić zdanie w imię "solidarności grupowej", "zgranej klasy"... Bolało, kosztowało... czasem nawet wymiernie i materialnie.
Ale było warto. Ruda Dama ma niewielu, za to prawdziwych, przyjaciół. Żyje w zgodzie ze sobą, ze spokojem może spojrzeć na siebie w lustrze.
 
I teraz Ruda Dama sama sobie zgotowała kolejną próbę. Od wczoraj, od pierwszych słów umieszczonych tutaj, zastanawiam się, czy mam na tyle odwagi, by pisać o tej prawdziwej Rudej, czy ktoś, kto postawi swą wirtualną stopę w Rudym Świecie zrozumie, przyjmie, nie będzie pochopnie oceniał, czy znów jej nie dołoży... Mogę pisać, by dobrze się czytało, ślizgać się po powierzchni i udawać silną, mądrą, poukładaną, kobietę bez zmazy i skazy... Czy to jednak ja? Prawdziwa Ruda jest nie jest idealna, ma swoje słabości, trafia głową w mury nie do przebicia, ponosi porażki i o nich też chce pisać.
 
Blogowy Świecie jaki jesteś? Prawda tu czy marketing stoją na piedestale?

środa, 22 stycznia 2014

Sposób na melancholię

Giorgio de Chirico, Melancholia

Gdzieś tam wśród stwarzania mnie, a może tuż po, wpadła nieproszona, nieoczekiwana kropla melancholii. I siedzi sobie w sercu Rudej, to trochę zamiesza, to zakwasi, to rzuci cień na szczęśliwe chwile.

Ostatnio zaczęła grać pierwsze skrzypce i zaszarzyła świat. Spadła chyba z jednej z tych szarych chmur, już dłuższy czas zasnuwających niebo, które Ruda może widzieć patrząc w okno swojego mieszkania.

Ruda nie poddaje się bez walki, choć zdaje się leżeć rozłożona na łopatki.
Wymyśliła antidotum.
Hmmm... To chyba nie do końca tak. Antidotum samo do niej przyszło, bowiem Ruda, tak nitka po nitce, z ulubionych blogów trafiła na zabawę fotograficzną i postanowiła się przyłączyć. A żeby się przyłączyć, to przecież trzeba mieć bloga.

Od dziś Ruda ma bloga.

I fajnie.

Sama jest ciekawa jak to blogowanie i w dodatku fotografowanie Rudej się uda.

Ta kreatywna część serca Rudej już zaciera rączki... :-D

Stworzenie



Michał Anioł, Stworzenie Adama, fragment

Stwórca wziął
         dwa deko szaleństwa,
               odrobinę poczucia humoru,
                       nieco wyobraźni,
                          całkiem sporo kreatywności,
                              zdecydowanie najwięcej wrażliwości...

Jął mieszać, ugniatać, formować.
Potem tchnął w to, co powstało, ducha.

   I tak...
         
          ....stworzył Rudą.
                             Mocno Rudą Damę.